Wczoraj mogłam mojej mamie zostawić moje dzieci, więc po raz pierwszy zakasałam rękawy i poszłam odgruzowywać mój dom Zaczęłam od piętra.
Zabrałam wszystkie niezbedniki typu szmaty, środki czystości, 10 par jednorazowych rękawic itd i wio do roboty
2 godziny zajęło mi wyniesienie wszystkich pierdół z pokoi (kable, kafle, listwy, pstryczki, pojemniki z farbami,........). Zdjełam folie z podłóg i nawet sie ucieszyłam, że nie jest tak źle. Zamiatałam jednak z 10 razy, zanim uzyskałam zamierzony efekt. Od kurzu o mało nie zeszłam, w pokojach ciemno Potem wietrzenie i odkurzanie. Z 15 min każdy pokój, by pozbyc się ze szczelin choćby najmniejszego okruszka
Nastepnie okna i tu długa walka, bo po pożarze niestety, ale ramy dostały mocno po dupie i wyglądaja strasznie. Sa zółte, maja zacieki Dostalismy od firmy , która robiła nam okna płyn specjalny, ale efekt osiągniemy po parunastu myciach szorowałam je jak głupia, ale i tak wyglądaja brzydko
Na koniec padłam na kolana i umyłam podłogę. Cały boży dzień ogarniałam 3 pokoje. Od 10 do 19 walczyłam dzielnie. Myslałam, że paznokcie same mi zejda od skóry. Dłonie jak papier scierny ale szczęsliwa byłam przeogromnie. Jaka frajda sprzatac juz swój dom Jaka przyjemnośc jak pachnie środkami czystości a nie kurzem
Dziś oczywiście podłoga wymaga ponownego mycia, ale i tak jest juz czysto i przyjemnie
Dzis mąz maluje raz jeszcze salon, przygotowuje kuchnie pod montaz mebelków, bo UWAGA UWAGA w sobotę o 9:00 zaczynają panowie montować mi kuchnię Przyszły też dziś moje mugatki ale będziemy je przyklejac dopiero jak będą mebelki (tak wymyslił sobie mój mąż )
cieszę się jak gwizdek